Wspaniały dzień, spokojna noc. U progu Wielkiego Postu

Czasami się zastanawiam, jak to było bez internetu. Moje wspomnienia z dzieciństwa bez internetu są dość mgliste i niewiele jestem w stanie z nich wyłuskać. Niewiele ponad godziny zabaw w piaskownicy, granatową od borówek buzię i proszenie dziadka by przewiózł mnie taczkami. Niewiele ponad: dziękuję Ci za wspaniały dzień i proszę o spokojną noc szeptane co wieczór z uśmiechem.

Ale zerkam czasami na moich rodziców, dziadków, przyglądam się codzienności osób nieco starszych ode mnie. Jest w tym wszystkim coś co mnie ostatnio bardzo pociąga, intryguje. Gdzie zaczyna się granica, za którą to, co mam, mi nie wystarcza, za którą chcę więcej? Chcę sobie coś kupić, chcę mieć coś w zapasie, chcę zamienić jakiś przedmiot na nowszy odpowiednik. Gdzie się zacierają dobre pragnienia ze sławnym “wszyscy tak robią”?

Dzisiaj staję wobec ogromnego pragnienia życia w wolności. Chciałabym chociaż przez te 40 dni być wolna i żyć wolniej, postawić sobie kilka pytań, poszukać odpowiedzi (i to nie w internecie) i dużo czasu przeznaczyć na realne, dobre spotkanie z drugim człowiekiem. Dotrzeć do serca, w którym rodzą się dobre pragnienia, ale wystawione na światło dzienne jakby blakną, tracą na sile. Przeraża mnie to znieczulone wnętrze, to, jak często nie chcę czegoś widzieć, odwracam wzrok, nie zauważam. Z wyboru.

Mam w głowie nieustanny szum. Od dzisiaj zrezygnowałam z korzystania z mediów społecznościowych, a już trzy razy zdążyłam odruchowo wpisać w wyszukiwarkę adres facebooka. Podejrzewam, że ciężko będzie przebić się przez te meandry bezmyślności, utartych ( i łatwych!) schematów i niewyróżniania się w tłumie, ale chcę bardzo i Was też zapraszam. Niech te spotkania wirtualne staną się realne.

„Nic tak nie przekonuje dzisiaj o Nim, jak spotkanie z normalnym, to znaczy świętym człowiekiem. Tęsknota za normą człowieczeństwa odnajduje w tej normalności swoje spełnienie. […] w spojrzeniu świętego człowieka można przeczuć obecność Boga. […] Ludzie święci, posłani przez Boga, są słowem Jego ojcowskiej wierności. Ich spojrzenia dotykają twarzy przechodniów. […] Nigdy nie brakowało świętych i ich spojrzeń – brakowało odwagi wiary w ich obecność. Brakowało spojrzenia, które widzi więcej niż własne ego albo widzi dopiero wtedy, gdy odeszli”

[Kto widzi Mnie, widzi i Ojca, „Pastores” 2000, nr 6, s. 44.45]

Czuję się dzisiaj, jak biblijna Samaria: miejsce w którym czczono Baala; w którym obecne było zamiłowanie do luksusów; kraina, którą Żydzi omijali z daleka. Pustynia, bożki. A jednak “Trzeba Mu było przejść przez Samarię” (J 4, 4).

Niech te 40 dni będzie czasem bez tych codziennych bożków (brzmi bardzo patetycznie, ale czuję, że przy tym też niesamowicie prawdziwie), bez braku kontroli nad spędzanym czasem. Często, żeby Go spotkać, trzeba wyjść z domu i chcieć zaczerpnąć wody. Czasami przychodzi, tak, że nie mamy wątpliwości, że to On. Innym razem będzie to spokojna rozmowa przy studni, zwykła prośba “daj Mi pić”. I okaże się, że dopiero wtedy uświadomimy sobie, jak bardzo chcieliśmy Jego wody, a nie tej naszej.

I tak oto przy dzisiejszej porannej kawie, u progu Wielkiego Postu wracam wspomnieniami do modlitwy z dzieciństwa i napełniam serce dobrymi pragnieniami. A wiadomo, że jak się pragnie, to trzeba się w końcu to pragnienie ugasić. Do zobaczenia u studni.

A! Jeszcze na koniec się podzielę, że jestem głęboko przekonana, że dzisiaj też dzieją się dla mnie te wspaniałe dni i spokojne noce. Nie wydarzało się wtedy przecież, tak, jak i dzisiaj, nic nadzwyczajnego. Jestem ja, są moi bliscy. Wspaniały dzień.

1 thought on “Wspaniały dzień, spokojna noc. U progu Wielkiego Postu

  1. Przyszedł do mnie dzisiaj rano kot pomruczeć, a ja poświęciłam mu całą swoją uwagę, smyrając po brzuszku i patrząc, jaki jest zadowolony z życia. I to chyba kwintesencja – odpowiadając wieczorem na pytanie, co robiłam w ciągu dnia, powiedzieć “głaskałam kota”. Niech te 40 dni będą pełne takich “kotów” ❤️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *